30 września 2013

MMM - mały mistrz min


Dwa tygodnie minęły nie wiadomo kiedy. Jestem przerażona. Czas zaczął uciekać mi tak szybko, że mam wrażenie, że nigdy nie będę w stanie się nacieszyć moim dzieckiem. Jestem przerażona, naprawdę. 

27 września 2013

Polacy kontra reszta wyspy.


Polacy na emigracji, jacy są naprawdę? Powszechnie panuje opinia, że jeden drugiemu wsadziłby nóż w plecy, okradł z ostatnich pieniędzy, z zazdrości podłożyłby świnię przy każdej okazji. Wyrobiłam już sobie opinię ta temat ludzi tutaj i stwierdzam bez mrugnięcia okiem: większość Polaczków to zwykłe cwaniaczki, kombinatorzy, margines, lub rozbitkowie życiowi, którym w Polsce nic się nie udało. Na całe szczęście można znaleźć kilka perełek, które ratują "honor" narodu...

25 września 2013

Zlepek myśli


Nie jest kolorowo i wcale nie oczekiwałam, że będzie. Nie jest kolorowo, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest PIĘKNIE. Pięknie z całym pakietem ciężkich jak głazy powiek, z brakiem czasu dla siebie, z ciągłym nerwowym sprawdzaniem schnącego prania, bo przecież w deszczowej krainie zanim coś wyschnie mijają lata świetlne... 

22 września 2013

Centrum wszechświata


Znalazłam chwilę, by w końcu napisać, choć kilka słów. Choć tak naprawdę nie wiem od czego zacząć...

13 września 2013

Co kraj, to architektura!


Moja dzisiejsza wycieczka w dwupaku z aparatem w ręce mogła być ostatnią. Ból kręgosłupa + stóp + zadyszka sprawiły, że zaczęłam się obawiać, czy dojdę z powrotem do domu. A przecież nie jestem znów aż tak wielka, żeby nie móc się przemieszczać, prawda? W każdym razie kilka fotek cyknęłam, bo taką straszną ochotę miałam, by ten prawdopodobnie ostatni raz ubrać się przyzwoicie, wyjść na ulicę i powyglądać ładnie w ciąży :)

10 września 2013

Koszmary i (irracjinalne?) obawy.

 
Wrzesień się rozszalał, pokazuje każdą, ze swoich twarzy.. Zaczęły się mgliste poranki, słoneczne południa, deszczowe popołudnia. A ja czekam, świadomie i nieświadomie się martwiąc. Paleta zmartwień jest tak samo bogata, jak kaprysy wrześniowej pogody...

06 września 2013

Ciążowe ciało.



Od czasu do czasu biadolę o tym, że mam wielorybie ciało, że poruszam się jak walec, nie chodzę, a toczę się kołysząc kuprem jak rasowa kaczka. Wejście na pierwsze piętro zaczęło być problemowe, nie pamiętam już jak to jest żyć bez brzucha, normalnie się schylać i robić PRAWDZIWE piesze eskapady tu i ówdzie. A kąpiel, albo zwykłe wytoczenie się z łóżka? To są teraz czynnności, za które medal powinnam dostać. Ale wcale go nie oczekuję: ciążą była (współ)moją świadomą, przemyślaną decyzją. Jak mogłabym mieć o to wszystko do kogokolwiek pretensje? 

04 września 2013

Ostatni pocałunek lata



Cierpliwie czekam. Cierpliwie, ale nie bezczynnie. Nie dałabym rady usiedzieć tak po prostu w miejscu zbijając bąki. Poniedziałek był ruchliwy, bo była wizyta u GP, wczoraj wyprawa na miasto w celu załatwienia rzeczy wszelakich. Dziś, kiedy T. poszedł do pracy nie mogłam już zasnąć. Za oknem leniwie wkradało się słońce przy cieszącym uszy i serce świergocie jakichś ptaków. A zza niedomkniętej szafy nieśmiało spoglądał na mnie aparat...

02 września 2013

Zielone światło.


Nastał wrzesień, a to oznacza, że mój syn ma ode mnie zielone światło. Tak synu: teraz możesz się urodzić kiedy Ci się spodoba, nawet i teraz. Jestem gotowa.