Moja dzisiejsza wycieczka w dwupaku z aparatem w ręce mogła być ostatnią. Ból kręgosłupa + stóp + zadyszka sprawiły, że zaczęłam się obawiać, czy dojdę z powrotem do domu. A przecież nie jestem znów aż tak wielka, żeby nie móc się przemieszczać, prawda? W każdym razie kilka fotek cyknęłam, bo taką straszną ochotę miałam, by ten prawdopodobnie ostatni raz ubrać się przyzwoicie, wyjść na ulicę i powyglądać ładnie w ciąży :)
Dziś tematem mojego pstrykania była angielska architektura, którą muszę przyznać bardzo podziwiam od strony estetycznej, ale nienawidzę od strony funkcjonalności. Okiem turysty domy angielskie są (bynajmniej moim zdaniem) naprawdę piękne - w większości budowane z cegły, której wizerunek uwielbiam. Każda ulica ma poniekąd swoją specyfikę, o ile jest kilka rodzai zabudowań mieszkalnych, o tyle na jednej ulicy może występować tylko jeden z nich. Anglicy mają istnego jobla na tym punkcie. Jeśli kupilibyśmy działkę, na której chcielibyśmy postawić dom, najpierw jego projekt muszą zatwierdzić różne instytucje, których głównym zdaniem zdaje się być dopilnowanie, by nasz dom harmonizował z resztą budynków na danej ulicy. To może się wydawać dla niektórych wadą, jednak mi osobiście taki porządek rzeczy się podoba.
W całej specyfice budownictwa mieszkalnego jest kolejna ciekawa rzecz - tzw. domy-kanapki. Są to wąskie domki jednorodzinne budowane szeregowo. Jeden taki "dom" ma szerokość nie większą, niż 5m (jak tak dziś na kroki próbowałam zmierzyć.. :P)!! Nigdy nie miałam okazji znaleźć się w tego typu domu, ale podejrzewam, że muszą być wewnątrz przerażająco ciasne. Z tego co słyszałam owe kanapki to tzw 2-bedroom houses, analogicznie więc na dole znajduje się kuchnia z salonem, na piętrze 2 sypialnie. Gdzie jest umiejscowiona łazienka nie wiem, a nie chcę strzelać. Umiejscowienie jej zarówno na parterze, jak i na piętrze jest tak samo prawdopodobne... Niewątpliwie zaletą każdego domku, nawet tak ciasnego jest fakt posiadania małego, bo małego, ale własnego ogródka, umiejscowionego z tyłu domu.
Kolejną ciekawostką w angielskim budownictwie jest brak.. piwnic! Fundamenty są raczej ubogie, nie muszą bowiem dźwigać jakichś niewyobrażalnych ton. Dlaczego? Z tego, co moje oczy zaobserwowały, taka angielska budowla to "stelaż" z drewna obłożony cegłą. Nie nabijam się. Do tego należy dołożyć brak wstawiania gdziekolwiek czegokolwiek, co umożliwiłoby wentylację. Dachy też nie są jakoś super ocieplane, jeśli są w ogóle. Reasumując te wszystkie rzeczy, nie należy się więc dziwić, że tak ogromna liczba mieszkań i domów jest pożerana przez grzyby... Owszem, można otwierać okna, ale wybór pomiędzy mieszkaniem z grzybem, a codziennym wyziębianiem mieszkania (bo kilkanaście minut dziennie nic nie daje) jest dość trudny...
I następna rzecz: drzwi. Z jednej strony uwielbiam je, za stylowy wygląd, kołatki, specyficzne dziury na pocztę i kolory: czerwone, niebieskie, a nawet i żółte! Ale, jak na załączonym obrazku widać: są nienaturalnie wąskie. Wymiana pralki, czy lodówki musi być zatem niezłym wyzwaniem. Good luck! :D Skoro o drzwiach było, to i o oknach muszę wspomnieć, o których już mówiłam w tej notce. Szerokości i wysokości są naprawdę różne i jeśli ktoś często się przeprowadza, to powinien mieć całkiem pokaźną kolekcję firanek i zasłonek :D
Być może nie wszystkie kwestie udało mi się ująć, ale opowiedziałam Wam o tych różnicach, które mi najbardziej rzucają się w oczy. Są rzeczy, które naprawdę cenię, jak niska zabudowa, brak blokowisk, układ domu salon + ileś tam sypialni. Ale w związku z niefrasobliwością co do nieodpowiedniego zabezpieczenia domu przed wilgocią nieraz przeklinam mury, w których przyszło mi mieszkać + wąskie ulice, którymi ciężko wśród takiej zabudowy się przemieszczać, ale o tym pisałam w tym poście również.
A jak Wam przypada do gustu angielskie budownictwo? Gdybyście np. wygrali w totka, skusilibyście się na taki angielski domek? :)
Witaj wieczornie:)))powiem Ci, że bardzo ładnie wyglądasz:))))serio:)))a co do domów angielskich to powiem , że mają coś w sobie, co przyciaga mój wzrok, czasem wsłasnie drzwi,czasem cegłę, inne dodatki. ale wiesz...najbardziej zazdroszcze Ci, tego, że możeszwiele rzeczy taniej kupić np. do scrapbookingu czy też moich ukubionych firm ubrania, tu musze dac dużo, a u Ciebie jest dużo taniej:))To taka moja mala dygresja.Nadal trzymam kciuki za Was:)))i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhehehe, dzięki :) ciekawe, czy tak ładnie uda mi się wyglądać też po porodzie :P
Usuńno nie ukrywam, że stosunek cen do zarobków jest powalający, jakby porównać to z cenami i zarobkami w Polsce.. niestety :( fakt, oryginalne ciuchy, nawet przeliczając są o wiele tańsze, wprost nie do pomyślenia, jak w Polsce na wszystkim ceny windują...
Szalenie interesujące opisanie takich detali. Widać, że lubisz architekturę:) a na zdjęciu prezentujesz się bardzo ładnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmoże nie koniecznie lubię tak bardzo architekturę, ale na pewno lubię opowiadać o różnicach, które obserwuję, o odmienności :)
Usuńdziękuję bardzo, również pozdrawiam :)
Myślałam co by Cię bolało i nic? :-)
OdpowiedzUsuńa właśnie, że coś :D nareszcie coś do przodu poszło, choć jak głupek wmawiam sobie, że jeszcze daleko, choć objawy pokazują na co innego.. :P
UsuńJeszcze jakieś życzenia?
OdpowiedzUsuńO kurde, "czkaweczka" to już brzmi potwornie :)
OdpowiedzUsuńAle pamiętam, że Pulpet w brzuchu też miał często czkawkę i było to bardzo śmieszne uczucie.
Ja w UK mieszkałam w takim kanapkowym domu, to było śmieszne, że wszystkie pokoje były w nim bardzo małe. Ale miało swój urok. Tylko ciężko było manewrować odkurzaczem, co bardzo mnie irytowało.
Świetne zdjęcia robisz i tak ciekawie opowiadasz. ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz. ;*
wygladasz pieknie :)
OdpowiedzUsuńślicznotka <3 angielskie domki są takie magiczne <3 zawsze marzyłam by w takim mieszkać <3
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥
Jak tam marudy? :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz. Życzę udanego porodu. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Boskie paski :)
OdpowiedzUsuńNie kupilabym takiego domku za zadne skarby. Sa one sliczne i kompletnie niefunkcjonalne, z wnetrzami dla krasnoludkow. Grzyb u mnie przekresla wszystko. Zreszta nie czarujmy sie, w wielu tych domach bywa zimno nawet mimo zamknietych okien (pojedynczych!). A drzwi wejsciowe ze szparą przez ktorą wieje wiatr? Doswiadczylam. Bez progu, zeby latwiej bloto i piasek wnosic. A nieszczelne okna, ktore powoduja, ze zima w domu jest 14 stopni, a landlord odmawia ich wymiany? Doswiadczylam ;) na szczescie nie w "moim" domu. U nas tylko przy wiekszym deszczu zalewalo piwnice, ale tylko gora metr wody. Bo mielismy piwnice, miescil sie tam 1 rower :D
Ło, pierwszy raz słyszę o piwnicy w Anglii! :0 No, właśnie, zapomniałam o takich drobnostkach, jak np ten nieszczęsny próg, my ostatniej zimy zatkaliśmą tą nieszczęsną dziurę dwiema warstwami pianki do "uszczelniania" okien, a w tym roku sami zrobiliśmy sobie próg z desek. Ciekawe co landlord powie, jak to zobaczy :P
OdpowiedzUsuń