W zasadzie zostało pół roku. Pół. To chyba mało, co? Nie wiem.
W sumie przecież pierwszy raz wychodzę za mąż. Pewnie nie mam pojęcia o wielu sprawach. Ale jakoś to wszystko buja się do przodu, a ostatni tydzień był bardzo owocny. Aż mi się łezka w oku zakręciła podczas jednej rozmowy telefonicznej.
No dobra, nie będę ściemniać, zrobiłam się znów nadwrażliwa, a już szczególnie, gdy przesłuchując różne piosenki robię w głowie listę potencjalnych propozycji na pierwszy taniec...