Są super matki, które wszystko wiedzą, które wspomagają rozwój swojego dziecka na wszelakie sposoby, które znają objawy każdej dziecięcej choroby, oraz ich profilaktykę, których dzieci są najlepsze nawet w oddychaniu. Okazuje się, że super-ojcowie, którzy pozjadali wszystkie rozumy też istnieją!
Na pewno każdy z Was zna kogoś, kto musi mieć we wszystkim absolutną rację, nie cierpi sprzeciwu i jest despotycznie zawistny o swoje dziecko. Tego typu rodzice są dziś absolutnym utrapieniem. Bo skoro wszelka wiedza na tematy okołodzieciowe jest tak łatwo dostępna, to oni, czytając setki artykułów, for internetowych i poradników są święcie przekonani, że na temat dzieci wiedzą absolutnie wszystko. Dodać też należy ich doświadczenie, w zajmowaniu się własnym dzieckiem i tak oto mamy przepis na wszechwiedzącego rodzica, który chętnie umoralnia innych rodziców, jak należy postępować. Co gorsza to właśnie ich dziecko jest wzorem, według którego powinny się rozwijać inne dzieci...
Do tej pory wydawało mi się, że tego typu zachowania i postępowanie jest atrybutem wyłącznie matek. Jednak niedawno spotkałam się z super ojcem, który idealnie odpowiadał powyższemu opisowi. Tak byłam tym faktem zaskoczona (no bo gdzie facet, jakieś okołodzieciowe wywody będzie KOBIECIE wciskać!), że nie wypaliłam ani jednej ciętej riposty. W zasadzie moja reakcja, na jego wszelkie mądrości ograniczała się do dyplomatycznego potakiwania...
I teraz zastanawiam się, czy owy jegomość, ojciec czwórki dzieci, którego już raczej na oczy nie zobaczę (na całe szczęście!) chciał mnie umoralnić dlatego, że wychował czwórkę dzieci, czy dlatego, że to wynika z jego charakteru, czy może dlatego, że wyglądam dużo młodziej i nie do twarzy mi z dzieckiem?
I zastanawiam się jeszcze.. co sprawia, że przyciągam do siebie ludzi takiego typu? Z moich skromnych informacji wynika, że inni nie mają tyle pecha co ja.
Dla mnie wszwchwiedzący rodzice to ogromne utrapienie bo...przecież. Każde dziecko jest inne, więc...ojj...dużo by pisać. Mam nadzieję, ze u Was wszystko ok, serdecznie Was pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie każde musi lubić marchewkę, albo chodzić mając roczek...
UsuńZnam taką jedną matkę... życie uprzykrza niemiłosiernie! Ale ojca-wszechwiedzącego to jeszcze nie miałam przyjemności spotkac :D, a ciekawam takiego zjawiska przyrody!
OdpowiedzUsuńobyś nie miała, ten gość był gorszy od stada takich matek ;)
UsuńNo to miałaś "przyjemność" poznać rzadki okaz ;) Ehh, każde dziecko jest inne i nie ma jednej recepty na wychowanie dziecka.
OdpowiedzUsuńNo, to była przyjemność przekraczająca moje sny... ;)
Usuńto chore... kazdy dzieciak jest inny.
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o ojcu mojej Podopiecznej. Mam czasem wrażenie, że on więcej na dzieciowe tematy wie, niż matka. I oczywiście do pouczania jest pierwszy. A jak wszyscy zauważają- każde dziecko jest inne. Ba, nawet na rozmowie o pracę nie raz zapytano mnie o podejście do dzieci bla bla bla. Zawsze odpowiadam, że każde dziecko jest inne i dopiero po przebywaniu z nim jakiś czas, wiem jak z nim postępować. Ale zdarzają się takie dziwne ludzie ;)
OdpowiedzUsuńMacie mrozik? :) W Poznaniu aktualnie -11 :P
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
No, niestety nie! A szkoda, wolę mrozik, niż deszczową ciapę ;)
UsuńZnam kilka taki osób - masakra. Pouczają wszystkich we wszystkich dziedzinach, w bonusie mentalnie mają po jakieś 60 lat, podczas gdy w metryce niewiele ponad 30. Są niedzieciaci ale podejrzewam że po urodzeniu dziecka i tak będą najmądrzejsi;]
OdpowiedzUsuńGrunt to nie dać się wyprowadzić z równowagi;)