02 grudnia 2014

Ludzie, których spotykam.



Lubię ludzi. Lubię ich poznawać i obserwować. Czasem ich nie cierpię, ale nie umiem życzyć komuś czegoś złego. Nie umiem być bezczelna, chociaż zdarzają się tacy, co radzą mi, żeby przez gardło przeszły mi bardziej ostre słowa. Nie wiem, czy to skutek wychowania, mentalności, charakteru.. ale wciąż mam sporo szacunku, nawet do tych, którzy w ten czy inny sposób bezczelnie, niemiło, krzywdząco się wobec mnie zachowują. 
Bo wierzę, że dobro, które dajesz powraca do ciebie w ten, czy inny sposób. Karma się to chyba nazywa. I nie liczę tu na wygraną w totka, czy dorobienie się innych materialnych korzyści. W zasadzie na nic nie liczę. Po prostu doceniam to, że omijają nas nieszczęścia, że jesteśmy zdrowi, że konsekwentnie udaje nam się realizować mniejsze i większe cele. 


Na prawdę lubię ludzi. Czasem jestem za miła. Przepraszam, samo jakoś tak wychodzi. W pracy zawsze się uśmiecham, z kimkolwiek przychodzi mi się zetknąć. To budujące, gdy na jednego wulgarnego frajera, który po pijaku udowadnia ci, że zarabia 10 raz więcej od ciebie, przypada dwadzieścia innych osób, po zetknięciu z którymi jest się naładowanym pozytywną energią na kilka kolejnych godzin.

Pewnego razu w pracy poznałam przemiłego, dobrze po czterdziestce Słowaka. Spędził w Anglii pół życia i świetnie posługiwał się angielskim. Kiedy zapytał skąd pochodzę, od razu przeszedł na słowacki. Coś tam rozumiałam, choć wielu rzeczy musiałam się domyślać. On zdecydowanie o wiele więcej rozumiał po polsku, niż ja po słowacku. Przeszliśmy więc z powrotem na angielski. Przesiedziałam z nim pół godziny gadając, co niestety musiałam wliczyć potem jako moją przerwę, jednak nie żałuję. O tylu sprawach zdążyliśmy podyskutować przez te trzydzieści minut.. o Anglii, o systemach szkolnictwa, o samym języku i najlepszych metodach uczenia się go, o wojnie i polityce. Był dla mnie językowym wyzwaniem, które nie często mi się przytrafia, a przy okazji mogłam przekonać się, jakie spojrzenie na wiele obecnych spraw ma jego społeczeństwo, które niby tak bliskie, a jednak jest nam tak dalekie.

Innym razem spotkałam dwóch polskich kierowców, z którymi poruszyłam szereg tematów damsko-męskich. Nasłuchałam się historii o żonach ich kolegów, którzy byli okłamywani i zdradzani przez nie, gdy wyjeżdżali w trasy. Jedna historia przeraziła mnie szczególnie, o kobiecie, która zostawiała nocą kilkumiesięczne dziecko samo w domu, a sama szła na balety i wracała nad ranem, spita prawie do nieprzytomności. Nigdy bym nie pomyślała, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, że "porządne" matki zdolne są do takich rzeczy.

Całkiem niedawno poznałam też Włocha, który pracuje w pobliskim McDonaldzie, ale nigdy wcześniej w mojej pracy go nie spotkałam, bo pracuje na dziennej zmianie. Był przesympatyczny, zupełnie inny, niż mogłabym się po włochach spodziewać. W głowie mam stereotyp włoskiego macho, który na każdą laskę spogląda gorącym spojrzeniem, zmysłowo zsuwając z nosa Aviator'y. Ten, którego poznałam to taki typowy "chłopak z sąsiedztwa". Oczywiście, nie omieszkałam mu wspomnieć, że byłam we Włoszech i o tym, jakie miejsca tam odwiedziłam. Najzabawniejsze było to, że ja - polka, opowiadałam mu o Wenecji, bo on nigdy tego miejsca nie odwiedził.
Jedyne, czego żałuję, to faktu, że już raczej się nie spotkamy, bo, to, że pojawił się na nocnej zmianie było pojedynczym przypadkiem. Szkoda, tyle bym chciała jeszcze usłyszeć o Włoszech, móc zachwycać się co ja sama tam zobaczyłam i zadać milion pytań jacy są włosi, co sądzą o innych narodowościach, krajach, o ich zwyczaje, tradycje.. lista nie ma końca.

Ostatnio osoba, która zaczepiła mnie w pracy, w ogóle rozłożyła mnie na łopatki. Podszedł do
mnie mężczyzna i zapytał, czy trzy lata temu pracowałam w Windsor'ze. Potwierdziłam, choć miałam w głowie inną pracę, w innej firmie. W ogóle go nie pamiętałam. Wyjaśnił, że codziennie przyjeżdżałam do ich firmy vanem dostarczając jedzenie, coś mi zaczęło świtać, bo faktycznie w tamtym miejscu miałam kilka punktów na swojej rundzie. Kontynuował swój monolog, że chciał mi zaproponować randkę, ale ciągle zwlekał, aż nagle przestałam pracować i potem pluł sobie w brodę, że nie zrobił tego wcześniej. A teraz spotyka mnie tu i tym razem zamierza wykorzystać szansę i proponuje mi randkę jeszcze raz. Zawiadamiam go, że mam męża i dziecko, więc nie mogę się zgodzić. Uśmiecha się i mówi: "Cholera, znowu się spóźniłem." Potem życzy mi powodzenia i się żegnamy. A ja nadal nie potrafię sobie przypomnieć tego faceta, ale moja samoocena winduje w górę i do końca pracy mam świetny humor, pomimo, że ktoś w między czasie próbował mi go zepsuć.

Nie zliczę ile miłych osób w ciągu ostatniego pół roku spotkałam. Nawet próbować nie chcę. To jedynie prowadzi mnie tylko do jednego wniosku: opłaca się być miłym, ciepłym. Ludzkim po prostu. Nawet, jeśli za parę miesięcy nie będę pamiętać o większości tych "spotkań", będą się przydarzać nowe i te nowe będą powodować u mnie szereg pozytywnych emocji. Nawet, jeśli po drodze przydarzy mi się czasem ktoś, komu będę chciała po prostu skopać tyłek za bycie frajerem.

8 komentarzy:

  1. a ja nie lubię ludzi. ludzie to idioci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj serdecznie:)) Bardzo ciekawy post, powiem szczerze, że od pierwszych zdań mnie zaciekawił. Każdy człowiek spotyka na swojej drodze mnóstwo ludzi..i to tylko życie weryfikuje jak się potoczą znajomości. Ale tak jak Ty uważam, że warto być miłym, ciepłym i ludzkim, tak po prostu, dla każdego, nawet jeśli...ma się dostać w d...to przynajmniej są piękne wspomnienia, które...powodują, że życie staje się piękniejsze:)Pozdrawiam ciepło:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Po prostu warto wiedzieć, że sobie nie ma się nic do zarzucenia.

      Usuń
  3. Cóż widać,że na Twojej drodze stają tylko mężczyźni z którymi jak wnoszę dogadujesz się lepiej niż z kobietami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że tak. Kobiety nigdy nie zagadują mnie w pracy, są po prostu uprzejme, a jednocześnie zbyt zajęte sobą, ale też nigdy nie miałam żadnej sytuacji, gdy jakaś kobieta była w stosunku do mnie niemiła, czy bezczelna.

      Usuń
  4. Zgadzam sie z ostatnim akapitem w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie są dziwni... często trzeba brać na nich ogromny cudzysłów jakkolwiek to zabrzmi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja myślę że jakkolwiek byśmy zgadzali się z tym, że ludzie są dziwni to i tak powinno się ich traktować tak jak sami byśmy chcieli być traktowani. Jednym słowem karma wraca;-P

    OdpowiedzUsuń