27 listopada 2013

Poród, a po szpitalu - dom.



O porodzie już było, o wspaniałościach macierzyństwa też. Tym razem jednak chciałabym Wam opisać jak wygląda w UK opieka nad kobietą i dzieckiem po powrocie do domu. Bo nikt oczywiście kobiety samej sobie, na pastwę losu nie zostawia. Nie jest to taka sama "opieka" jak w Polsce, moim zdaniem, mając na uwadze moją Zosio-samosiową naturę pod tym względem jest tutaj lepiej.

Dlaczego? Przede wszystkim nie narzuca się niczego, nie ma wywodów na temty wszelakie, jak powinno się szereg czynności wykonywać. Anglicy zakładają, iż rodzice wracając do domu są rozumni, inteligentni i na tyle zaradni, by nie zasypywać ich masą informacji, a udzielać jej szczegółowo, wtedy, gdy rodzice o coś pytają, mają jakieś wątpliwości.

Zacznę więc od momentu opuszczenia szpitala. W poście o prowadzeniu ciąży w UK wspominałam, iż na czas ciąży dostajemy "Maternity book", która od razu po porodzie zostaje zatrzymana już w szpitalu. Zamiast niej dostajemy wstępną książeczkę zdrowia dziecka, która nie jest też z nami zbyt długo, ale o tym za chwilę. Wychodząc ze szpitala każdy zobowiązany jest wyjść z dzieckiem w foteliku samochodowym, jeśli takowego nie posiadamy, nie pozwolą nam szpitala opuścić. Jeśli takowy posiadamy opuszczamy szpital z white book i dzieckiem pod pachą.

Następnego dnia z rana pojawia się u nas położna (midwife), by sprawdzić jak kobieta i dziecko się mają. Ogląda wcześniej wspomnianą tymczasową książeczkę zdrowia dziecka, ogląda dziecko i kobietę, mierzy ciśnienie i ogólnie jest do dyspozycji w razie jakichkolwiek pytań. Wizyta jest zazwyczaj dość krótka. Ponieważ ja wyraziłam wtedy swoje obawy o karmienie, służyła radą, poleciła nam też udać się na spotkania dla matek karmiących, które odbywały się akurat tamtego dnia w szpitalu.
Po kilku dniach czas na kolejną wizytę położnej. Jeśli wszystko układa się pomyślnie, dziecko przybiera na wadze, jest zdrowe i matka również dobrze się czuje, biała tymczasowa książeczka zdrowia dziecka jest zabierana i wymieniana na stałą już red book, która zostaje z dzieckiem do osiągnięcia pełnoletności. Ma większy format, niż polski odpowiednik, jest grubsza i posiada krótki przewodnik po każdym z działów: opisuje szczepionki, to, co dziecko powinno potrafić w odpowiednim okresie swojego życia, zawiera siatki centylowe i mnóstwo miejsca na notatki dla pielęgniarek i GP. Jest to też ostatnie nasze widzenie z położną, bowiem pałeczkę przejmuje pielęgniarka.

Pielęgniarka pojawia się u nas w 2 tygodnie od narodzin dziecka. Ta wizyta jest dużo dłuższa, nasza bowiem trwała 1,5h. Dostaliśmy mnóstwo ulotek na tematy wszelakie: od profitów z karmienia piersią, po porady jak rozpoznać i radzić sobie z kolkami. Pielęgniarka zadaje sporo pytań, przygląda się warunkom panującym w domu i tym, jak matka obchodzi się z dzieckiem, pyta nawet o to, jak sterylizujemy butelki. Oczywiście atmosfera jest przyjazna i miła, nie należy się stresować, że przychodzi ktoś, kto perfidnie patrzy nam na ręce, jednak należy uszanować mentalność tego kraju, że tu instytucje wymagają, by dzieci miały właściwą i troskliwą opiekę. 

Następnie, po 6 tygodniach od porodu mamy obowiązek udać się do swojego GP, by ten obejrzał matkę i dziecko. W przypadku mojej wizyty zostałam jedynie zapytana o to jak karmię, czy pojawiła się miesiączka, zaproponowano mi środki antykoncepcyjne, natomiast dziecku zostały sprawdzone bioderka i kręgosłup. Przy okazji tej wizyty zostałam poinstruowana, o zaklepanie terminu na pierwszą szczepionkę dla dziecka, którą otrzyma kończąc 8 tygodni.

I tak też się stało. Pierworodny mając dokładnie 8 tygodni i jeden dzień dostał 2 zastrzyki i krople doustne. Szczepionki jakie dostał były przeciwko: tężcowi, krztuścowi, błonicy, oraz pneumokokom. Wszystko za free.

Druga wizyta pielęgniarki jest przewidziana na czas, gdy dziecko kończy 8 tygodni. Jest nieco krótsza od poprzedniej. Matka dostaje kwestionariusz do wypełnienia, który ma stwierdzić, czy ma depresję poporodową, przeprowadzany jest też wywiad, jakie umiejętności do tego momentu dziecko zdobyło. Oczywiście pielęgniarka jest do dyspozycji rodzica, jeśli ten ma jakieś pytania, wyjaśnia wszystko i pokazuje, jeśli rodzic ma jakieś życzenie. A na koniec dzidziul dostaje prezencik: książeczki wraz z torbą na nie. Kolejna wizyta pielęgniarki jest dopiero w 12stym / 13stym miesiącu życia dziecka. 



A dalej czekają kolejne szczepienia, zalecane chodzenie na ważenie dzieciaczków co 4-6 tygodni. Nie wiem jak jest w Polsce, ale tu wszystko wydaje się bardzo poukładane i uporządkowane. Tak jak lubię ;)

6 komentarzy:

  1. Tak Anglicy dbają o dzieci. Wszystkie leki są dla nich za darmo, do osiągnięcia pełnoletności. Co prawda na wszelakie choroby dają Paracetamol i Ibuprofen, ale to lepsze niż antybiotyki. Poza tym nie pozwalają na przegrzewanie dzieci, co wiąże się z ich większą odpornością. Moja wnuczka ma ćwiczenia na dworze czy świeci słońce czy deszcz pada, im to nie przeszkadza:) To jest dobre bo mniej choruje, a jak ma katar to też idzie do szkoły:) Oby Twój Synuś nie chorował i dobrze się chował, życzę Ci z całego serca:) Pa Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o właśnie, wiedziałam, że coś mi umyka! Chciałam napisać o darmowych lekach, a także o darmowym dentyście dla matki do roku po porodzie i tak się śpieszyłam, by zdążyć z publikacją przed obudzeniem się Malucha, że zapomniałam ;)

      Usuń
  2. Faktycznie, bardzo poukładane tam wszystko jest. :) To dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, podoba mi się to odnośnie fotelika, bo spotkałam się u nas z tym, że to nic że nie masz, ze szpitala wyjdziesz z noworodkiem spokojnie.. I faktycznie poukładane wszystko mają. I te darmowe leki... eh. Fajnie masz :)

    Pozdrawiam i chciałam jeszcze dodać, że miło Cię u siebie widzieć ;)

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny system opieki. Pozazdrościć tyko. Tutaj czasem zwariować można trzeba iść z dzieciątkiem do lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi sie tez tu opieka po porodzie bardzo podobala. Mialam regularne wizyty, bo niestety u mnie sam porod nie wygladal zbyt ciekawie i stala kontrola byla konieczna. Tutaj midwifes radza, a nie krytykuja. Midwifes pomagaja, a nie nakazuja. Poza tym tu dba sie o dziecko i o matke. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na candy http://peacock111.blogspot.co.uk/2013/11/zimowe-candy.html

    OdpowiedzUsuń