Jak to się zaczęło, że wsiąkłam w rękodzieło? Cóż, przypadkiem natknęłam się na bloga Ani . I jak zaczęłam oglądać i podziwiać, to aż mi szczęka opadła. No i znalazłam kursy, które Ania przygotowała, a potem tu już z górki...
Moim pierwszym wytworem było zwykłe serduszko z papierowej wikliny, jednak potem stwierdziłam, że muszę po prostu wykonać taką małą, śliczną kołyskę... I od tego zaczęło się na dobre, rozkręciłam się tak, że powstało aż 8 różnych kołysek!
Dwóch nie zdążyłam sfotografować, bo tak szybko znalazły nowych właścicieli ;)
Tak więc.. nieskromnie pochwalę się pozostałą szóstką ;)
Słodkie te kołyski! Super!
OdpowiedzUsuńCudowne kołyski,wypracowane w każdym szczególe, bardzo mi się podobają i jestem nimi zachwycona. Dziękuję za odwiedziny i miły wpis na moim blogu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za te miłe słowa, każdy komentarz motywuje do dalszych prób w rękodziele :)
UsuńPo prostu śliczne :) Ja nawet po masie kursów pewnie nic takiego nie zrobię. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKołyski są śliczne. Bardzo ładnie wykończone:)
OdpowiedzUsuń