07 stycznia 2014

Kumple Pierworodnego.


Uwielbiam noce. Synuś tak słodko śpi, że przed położeniem się do własnego łóżka jeszcze kilka minut wiszę nad nim, podziwiając jego buźkę. A kiedy już się położę, to i tak mam go w zasięgu wzroku, z takiej perspektywy, jak widać na zdjęciu. Kiedy on się budzi, budzę się ja. Jeden rzut oka i widzę, czy woła o jedzenie, czy może zebrało mu się na gadanie do zabawek na karuzeli. Zazwyczaj pobudki przebiegają łagodnie, nawet, jeśli dopadnie go nocny głód. Jednak pewnego razu...
zgłodniał bardziej, niż zwykle. I bardziej agresywnie niż zwykle postanowił to zakomunikować. No to poderwałam się na równe nogi i pędzę do kuchni szykować mleko. Słyszę, jak z sypialni dobiegają płaczo-wrzaski na charakterystyczną dla Pierworodnego melodię. Oj tak, śpiewać to on potrafi.. 

Więc śpieszę się w tej kuchni, jak tylko mogę, wokół ciemna noc, to i jego wołanie donośniej słychać. Zaczynam współczuć sąsiadom, bo angielskie domki mają bardzo cienkie ściany. A Młody śpiewa wytrwale...
Przybiegam z butlą, w drodze upewniając się, czy mleko nie jest za gorące, potykam się o przedłużacz, ale to nic, jestem już tak blisko, już tylko metr.. Już go biorę na ręce, już tetrowa pielucha ląduje mu na klacie, robiąc za ogromny śliniak. Już sięgam po butelkę, już Pierworodny ma ją w ustach, już zajada... a tu nadal słychać śpiew...

Budzę T.
- Słyszysz?
- Co?
- Słyszysz to?
- To?
- No...
- Co to?
- Wyjrzyj za okno...

Wyjrzał. I potwierdził to, w co nie mogłam uwierzyć zdając się jedynie na własny słuch.. Na dachu obok siedziały dwa koty. I śpiewały. Śpiewały na identyczną melodię, jak Pierworodny wołając o jedzenie. A T. wsuwa się z powrotem pod kołdrę mrucząc:

- Nie drzeć się, Wojtek na dwór nie wyjdzie!

8 komentarzy:

  1. Trzeba było zaprosić kumpli do środka :)
    Pozdrawiam
    http://wiolka44.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha! Puenta mnie powaliła!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na bloga pod inną nazwą. Wciąż ten sam blog ale może na ten adres co masz możesz nie wejść, chociaż pewnie przekieruje na nową stronę, w sumie nic nie szkodzi napisać. Także informuje o zmianie
    http://czekamynacud.blog.pl/
    Buziaki ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah! A to dobre! nie wiedziałam, że koty tak potrafią...że pies to ok, słyszałam na własne uszy jednego delikwenta ;)
    Pozdrawiam cieplutko!

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo ja też nie wiedziałam, że koty potrafią tak dokładnie naśladować to, co usłyszą... ;)

      Usuń
  5. :))))))) ale się uśmiechnęłam po przeczytaniu tego:))
    a nie często mi się to zdarza:)
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Synuś ślicznie oczkami zerka:)
    A przygoda ze śpiewającymi kotami nasunęła mi na myśl moją przygodę z takim właśnie płaczem:)
    Byłam u Stryja w Wa-wie (bardzo dawno) i słyszę ten płacz. Wyglądam nocą z 3 piętra i widzę białe zawiniątko pod drzewem. Obudziłam M i mówię, że ktoś dziecko porzucił. Zeszliśmy na dół...no i to były dwa białe koty:))

    OdpowiedzUsuń