01 kwietnia 2014

Skok rozwojowy inny niż wszystkie.



O tym, że Pierworodny dosyć wyraźnie przechodzi skoki rozwojowe zorientowałam się już na samym początku. Jedne były łagodniejsze, inne bardziej drastyczne. Nie spodziewałam się jednak, że czeka mnie jakikolwiek, który wywróci wszystko do góry nogami, choć tak kurczowo będę się trzymać wszystkich zasad, które stosowałam przez cały ten czas...
Okazuje się, że skok rozwojowy przypadający na okolice siódmego miesiąca życia jest dla nas prawdziwą rewolucją. Pierworodny zaczął się już do niego przygotowywać tydzień temu, gdy stracił apetyt i odmówił obiadków, ale teraz przeżywamy prawdziwe apogeum...

W trakcie tego skoku może pojawić się lęk separacyjny. Gdziekolwiek o tym nie czytałam, wszystkie źródła zalecają, by kiedy np. wychodzimy z pokoju, w którym jest dziecko, mówić mu o tym i zapewnić je, że zaraz wrócimy. Oczywiście czytając o tym znacznie wcześniej, uważałam, że to głupie, ale złapałam się w końcu na tym, że robię tak, ani tego nie planując, ani nawet nie mając świadomości, że stosuję się do tej rady. Czytałam również, że im dziecko bardziej ufa rodzicom, tym łagodniej reaguje na to, że któreś z nich (a matka w szczególności) znika z pola widzenia. 
Z jednej strony jestem z siebie dumna - dziecko musi mi bezgranicznie ufać, skoro znikam dość często, czy to do wc, czy do innego pomieszczenia coś przynieść, ogarnąć. Nie zawsze też mówię Pierworodnemu, że wychodzę, zaraz wrócę. Jeśli się bawi, nawet tego nie zauważa, a jeśli zorientuje się, że mnie nie ma, po prostu się rozgląda, albo gaworząc i koślawo jeszcze raczkując rusza na poszukiwania. 

Schody zaczynają się jednak, gdy nadchodzi mrok... Budzi się, płacze. Chce wołać "mama", na razie jednak udaje mu się w takich momentach mówić "mammm!". Woła mnie, a ja się błyskawicznie zjawiam potykając się o wszystko, co stoi mi na drodze, do mojego dziecka. Jeśli zbliża się godzina karmienia, dostaje swój ostatni posiłek, uspokaja się nieco. Podczas przebierania też. Ale niech spróbuję odłożyć go z powrotem do łóżeczka, nawet, jeśli już przysypia...
Od trzech nocy nieustannie poszukuje mojej bliskości. Albo śpi z nami przez połowę nocy, albo wstaję do niego kilkakrotnie, by uspokajać go głaskaniem. Była noc, którą spędził w moich ramionach, bo nawet oderwanie go od mojego ciała na kilka centymetrów wywoływało płacz. Przez pół nocy półleżąc trzymałam go i lekko kołysałam, by odpędzić jego lęki.

Najgorsza jest świadomość, że to może trochę potrwać. I nawet nie chodzi o to, że znów czuję się, jakby miał dwa miesiące, ale o to, że tyle może  mu zająć uporanie się ze świadomością, że on i ja to dwie odrębne istoty, że będzie musiał mierzyć się ze swoimi nocnymi lękami, jeszcze przez jakiś czas przegrywając.

13 komentarzy:

  1. mam dla Ciebie pocieszenie:)
    skoki mają to do siebie że mijają i nie trwają wiecznie:)
    dużo siły i cierpliwości:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam przejść związanych ze skokami rozwojowymi. Dasz radę. Prędzej czy później to minie i oby kolejny skok nie był odczuwalny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że żaden inny już tego nie przebije ;)

      Usuń
  3. Zyczę powodzenia i wszystkiego najlepszego, a rodzicielstwo jak widzisz ma swoje uroki..jeszcze będziesz wspominała ten czas;)))Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś pewna,że to skok rozwojowy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że musisz być cierpliwa i silna... Współczuję tych nieprzespanych nocy. Mam nadzieję, że ten stan szybko minie a synuś nie przyzwyczai się do Twojej obecności w nocy. Informuj nas na bieżąco - jestem ciekawa co może mnie czekać w niedalekiej przyszłości. Pozdrawiam MG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nieprzespane noce to najmniejszy kłopot :P Dziś synuś o wiele lepiej zniósł noc, więc chyba się poprawia.
      A Ty się nie martw na zapas, każde dziecko jest inne, być może Ty skoków rozwojowych w ogóle nie zauważysz nawet ;)

      Usuń
  6. Dużo siły, cierpliwości :)
    Trzymaj się ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd my to znamy ;) U Jadźki skoki rozwojowe były zwykle na tydzień wcześniej/tydzień później niż w "schemacie". Wrrr.. dużo wytrwałości życzę. Pozdrawiam cieplutko!

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Pol budzi się z krzykiem i trzeba się mocno postarać żeby ją uspokoić, dziś ledwo co dałam radę. Obudziła się, rzucała i płacz. Jedzenie - kiepsko. Zawsze mówiłam jak wychodzę, jak się bawi ok, gorzej jak się nie bawi. Nie wiem czy to skok, czy co, ale piekielnie mi jej żal, siebie zresztą też. Nie skaczmy znikąd

    OdpowiedzUsuń