20 czerwca 2014

Kochana Polsko.



Jestem tylko na chwilę. Stąpam po tej ziemi, gubiąc gdzieś wsiąkające w nią, pojedyncze łzy. Jestem tu. Znów. 

Wszystko tak dobrze znane, choć tak wiele się zmienia. Z zażenowaniem zauważam, że nie potrafię już przyporządkować wszystkich nazw ulic do danego obrazu w pamięci. Łowię z zakamarków umysłu skrawki wspomnień, wysilam się, by nazbierać ich jak najwięcej. Ale z każdym rokiem tych jest coraz mniej... Muszą ustąpić innym, które mają miejsce już gdzie indziej...
Przemierzając znane ulice, spuszczam ze smutkiem wzrok, gdy zauważam, że moja ulubiona kafejka nie jest już Retro, a na Kaliskiej brakuje jeszcze jednego jubilera. Z parku zniknęła orzechowa aleja. To już nie to samo. Mam wrażenie, że to, co nazywałam kiedyś rodzinnym miastem staje mi się coraz bardziej obce. 
Coraz więcej betonu i parkingów. Nic tylko nowe, bezduszne galerie z nęcącymi bilbordami.

Nawet dróżka u babci na wsi zniknęła. To trochę tak, jakby ktoś wraz z nią zaorał mi w sercu pewien rozdział. Ani moja babcia, ani mama nie będę już po niej ganiać za moim Synem tak, jak ganiały za mną. Nie będzie już beztroskich wakacji z kuzynką i dziecinnych kłótni. Co zostało, to pielęgnowanie tych wszystkich strzępków wspomnień, na ziemi, którą teraz czasem skrapiam łzami.

Jestem tu. Znów. Rozdarta pomiędzy wspomnieniami a rzeczywistością.

8 komentarzy:

  1. Piękny wpis. Tak w życiu właśnie bywa. Fajnie, że wszystko się zmienia, idzie do przodu, w końcu jak cos stoi w miejscu to się nie rozwija..taka kolej rzeczy. Ale znam to uczucie. To jest chyba tak, że tesknimy trochę za przeszłością, a to co nas otacza nam o tym przypomina. Gdy to znika, zmienia się, to pojawia się smutek, ze nie ma juz tego miwjsca, w ktorym byl kawalek nas. Ja też mam taki sentyment do pewnych miejsc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.. gdy czegoś co znam znika, mam wrażenie, jakby ktoś zabrał kawałek mnie. Zastanawiam się jak muszą się czuć osoby, które wracają w rodzinne miejsca po kilku, kilkunastu latach..
      Serce chyba by mi pękło..

      Usuń
  2. Czuję się podobnie jak odwiedzam rodzinę pod Łodzią. Tyle wspomnień, a teraz praktycznie nic nie wygląda tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąś to znam. Ty przyjeżdżasz zza granicy, a ja z innego miasta - 400km.
    Ja również zauważam, że moje rodzinne miasto się zmieniło...galerie..galerie...drogi a nie dróżki.. już nawet mój dom rodzinny się zmienił, bo mieszka z rodzicami moj brat z rodziną..którzy wprowadzają zmiany i modyfikacje.. ehhh.. :)

    MIłego pobytu w Polsce.

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też spora odległość. Choć pewnie jesteś częściej w swoim mieście, niż raz do roku?

      Usuń
  4. Witaj:)))wspanialy, choc smutny wpis, ale tak jest, ze wszystko do okola się zmienia....i nie mamy na to wplywu...Przynajmniej nie zawsze. Ja do swojego miejsca urodzenia mam 25km.... i mimo, że bywam czesto to czasem tydzień moze taką zmiane zrobić, że aż trudno uwierzyć.Tak więc Cię rozumiem i.....pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech aż mi się tęskno i nieco smutno zrobiło, bo moje tereny z wczesnego dzieciństwa (do 76 roku życia) też już zaorane. Tam gdzie się uczyłam jeździć na rowerze wśród pól teraz stoi salon mercedesa, tam gdzie chodziłam na agrest trasa szybkiego ruchu, tam gdzie z babcią liczyłam schodki na wiadukt nowoczesny podjazd i winda - wszystko się zmienia, dlatego trzeba pielęgnować wspomnienia:)
    I tak zabiorę kiedyś Zosię tam gdzie teraz salon mercedesa stoi i powiem "tutaj twoja matka zaliczyła hamowanie nosem, a na to pole twój dziadek wyrzucał pieluchy tetrowe na spacerze, bo się brzydził przewijania:P" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To samo zaobserwowałam w swoim mieście.. Trochę się zmieniło.. Na szczęście nie za bardzo dużo :)

    OdpowiedzUsuń