15 marca 2014

Projekt "Mamo bądź kobieca", tydzień I




Chujowej Pani Domu nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Uwielbiam ją i te wszystkie inne chujowe panie, które się z tym nie kryją, mają absolutny luz w podejściu do porządku i jego braku, i nie silą się na idealność, tylko dlatego, że ktoś tego oczekuje. Czasem chciałabym być jedną z nich. W trakcie ciąży prawie mi się udało, kiedy przez pewien okres odstraszał mnie zapach (nawet wyszorowanego!) zlewu, czy lodówki. Ale to minęło i teraz w tym temacie jest ze mną ciężka sprawa. Bo jestem sprzątaczoholikiem.

Dlatego też ten pierwszy tydzień projektu "Mamo bądź kobieca", który zakłada odpuszczanie zbędnych obowiązków domowych jest dla mnie wyzwaniem. No z grubej rury się zaczęło. Ale to nic, bo i tak rozpoczął się nieźle: bowiem wieczorną porą, kiedy to wyszłam z domu na spacer (sama!) i zostawiłam cały poobiadowy majdan w pi.du, ten w magiczny sposób po moim powrocie zniknął. Zastanawiałam się, czy uda mi się tak ślizgać cały tydzień, ale szybko porzuciłam ten pomysł. Zaczęłam się za to zastanawiać jak robić, żeby się nie narobić. Doszłam do następujących wniosków:
  • Każdego wieczoru, przed pójściem spać, dobrze jest poświęcić 5-10 minut, by ogarnąć najgorszy syf w pokoju, w którym spędzamy cały dzień.
  • Więc, gdy wstajemy rano nie ma takiego armagedonu, więc można zająć się bardziej czasochłonnymi zajęciami.
  • Należy ustalić sobie priorytet: które z obowiązków domowych trzeba zrobić tak na prawdę. U mnie jest to zmywanie (ponieważ mój pokój dzienny jest połączony z otwartą kuchnią, więc cały majdan widać jak na dłoni.
  • Żeby było schludnie i czysto, dobrze jest poświęcić czas bałaganowi, który widać: poodkładać rzeczy na swoje miejsce, szpargały, które go nie mają poukładać w schludniej wyglądające stosy, wynieść to, co się da do pomieszczenia, w którym nie przyjmujemy gośćmi.
  • I to wszystko zajmuje bardzo niewiele czasu, a daje poczucie porządku i spokoju ducha, że nie trzeba się będzie wstydzić, gdy ktoś wpadnie z niezapowiedzianą wizytą. 
Są też rzeczy, które absolutnie można sobie odpuścić, których priorytet nie jest aż tak wysoki, by zajmować się nimi codziennie. Co ja odpuściłam w tym tygodniu?
  • Codzienne ścielenie łóżka, gdyż do sypialni nie ma wstępu nikt, poza nami.
  • Dogłębne szorowanie łazienki żrącą chemią. Czasem wystarczy tylko wilgotna szmatka, żeby pozbyć się kurzu, zlikwidować zacieki na lustrze, czy odświeżyć podłogę.
  • Każdorazowe sprzątanie zabawek, gdy Pierworodny ma jakieś inne zajęcia. Prędzej, czy później i tak do nich wróci, więc zgarniam je tylko na kupeczkę, dzięki czemu ani nie muszę ich chować, ani wyciągać kilkanaście razy dziennie. 
  • Worki ze śmieciami natomiast wystawiam codziennie wieczorem za drzwi, żeby mógł je wyrzucić T. wychodząc do pracy.  
  • Choć lubię gotować, to w tym tygodniu postawiłam na produkcję taśmową, lub gotowce. Zatem i były obiady domowe, porcje takie, że starczało na 2 dni i stołowanie się w wielkim mieście.



 I gdy zastosowałam się do swoich wniosków i pomysłów, jest lepiej! Z jednej strony można się poczuć jak CHPD (bo to sypialnia tonie w bałaganie :D), a z drugiej strony wszędzie indziej jest schludnie i w miarę reprezentatywnie. Dwie pieczenie na jednym ogniu! :)
Więęęęc dziewczyny, jeśli nie chcecie wyglądać tak nieszczęśliwie, jak ta pani na pierwszym zdjęciu - warto czasem odpuścić :)

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Żeby nie było, połowy bałaganu wcale nie musiałam robić :D

      Usuń
  2. Na tym zdjeciu jesteś mega wyssana z życia. Wierzę jednak, że są chwile w ciągu dnia gdy z satysfakcją patrzysz na to co zrobiłaś i dumnie stąpasz po ziemi ;) Kobieta usatysfakcjonowana to piękna kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, to tylko pozory, po prostu świetnie pozowałam i się wczułam :P

      Usuń
  3. Trochę się uśmiałam z tego odkładania na kupeczkę :) Sama robię to samo i polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=fNLWH4Pparw Z pozdrowieniami :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle. :D
    Zdjęcia wymiatają. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałam się, pewnie dlatego, że mogłabym się pod prawie wszystkim podpisać. :)
    Bo na przykład nie potrafię NIE pościelić łóżka. Nieważne, że drzwi można zamknąć, że nikt nie wchodzi, muszę się kłaść do "zrobionego" wygładzonego łoża. Więcej zboczeń nie pamiętam :P
    A na zdjęcie jeszcze mi się banan na twarzy robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bo o wiele milej kłaśc się do takiego, niż nieświeżo wyglądającej plątaniny poduszek i prześcieradeł ;)

      Usuń
  7. Ja mam z tym ogromny problem. Mija pierwszy miesiąc a ja ciągle próbuję ogarniać wszystko jak wcześniej - wychodzi mi to średnio, za to jestem chronicznie zmęczona, także chyba czas wrzucić a luz i nauczyć się robić część planu.

    OdpowiedzUsuń