17 sierpnia 2013

O Anglii z innej perspektywy.

Nie mogę powiedzieć, że cierpię na chroniczną, ciążową bezsenność, ale czasem zdarza się, że bywają bezsenne noce z natłokiem myśli, które zasnąć mi nie pozwalają.
Ostatnią noc spędziłam na rozmyślaniu nad Anglią. Jestem pewna, że kojarzy się Wam ona przede wszystkim z Big Benem, Królową, czerwonymi autobusami i lewostronnym ruchem ulicznym Ja jednak chciałam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami i ogólnym zadziwieniem nad rzeczami, do których co prawda już przywykłam, ale które ogółem są dla nas w Polsce mówiąc delikatnie.. osobliwe ;)



<> Prąd i gaz na doładowanie.
Kochani, okazuje się, że nie tylko telefon komórkowy na kartę można doładować! Spotyka się w Anglii mieszkania, gdzie za pomocą karty z chipem doładowanej w sklepie uzupełnia się te media. Ale akurat ten sposób zaopatrywania się w prąd i gaz spośród innych dostępnych opcji, jest podobno najbardziej zabójczy dla portfela.
<> Dziwny układ ulic.
Dopiero w Anglii zobaczyłam, co to prawdziwy korek uliczny. W godzinach szczytu przemieszczając się przez miasto autem można wyjść z siebie i stanąć obok. Przyczyna? W miastach znajduje się bardzo ograniczona ilość ulic połączonych ze sobą. Stwierdzam, że co najmniej 50% to ślepaki, które służą tylko do dojechania z głównej ulicy do obszaru obstawionego dookoła domami. Słitaśnie.  
<> 1 umywalka, 2 krany.
Jest to coś, co nie przestanie mnie zadziwiać do końca świata i co nie ma dla mnie w ogóle żadnej funkcjonalności... Z jednego leci sam lód, że zęby wybija, z drugiego kurka prawdziwy ogień.. O ile jakoś da radę się z tym pogodzić jeśli chodzi o wanny, to zastosowanie tego w umywalkach jest dla mnie nie pojęte... Taki układ spotyka się w ponad połowie domów, na szczęście Anglicy powoli  zaczynają doceniać europejskie rozwiązanie z jednym kranem...
<> Brak kontaktów w łazience.
Hm. Chcesz wysuszyć lub wyprostować włosy? Nie da rady. Albo uzbroisz się w długi przedłużacz podłączony do gniazdka w korytarzu, pójdziesz suszyć/prostować włosy do pokoju, lub zaopatrzysz się w urządzenia bezprzewodowe... To podobno dla bezpieczeństwa.
<> Za włącznik światła w łazience robi sznureczek zwisający z sufitu.
I tak jest w absolutnie każdej angielskiej łazience. Podobnie jak z kontaktami też podobno ze względów bezpieczeństwa. Bo przecież w łazience każdemu mogłoby przyjść do głowy dłubanie mokrym palcem w kontakcie, czy rozbieranie standardowych włączników światła na części...
<> Pralka w kuchni.
W absolutnie każdym mieszkaniu, w którym było dane mi się znaleźć pralka jest umiejscowiona w kuchni. Nie ważne, czy łazienka jest duża, czy mała (bo w przypadku zupełnej klitki takie umiejscowienie jest jak najbardziej uzasadnione..). Tak, na pewno to ma związek z brakiem kontaktów i bezpieczeństwem, nie zapominajmy bowiem, że pralka, to szalenie niebezpieczne urządzenie...
<> Nie ma elektrociepłowni, ani centralnego ogrzewania.
Jest za to w każdym mieszkaniu nasz własny, zupełnie osobisty bojler, który to posiada nawet własny pokój i przynajmniej raz na 2-3 dni dopomina się naszej uwagi.
<> Kable i rury na zewnątrz budynków.
O ile rury to sprawa nie aż tak bardzo popularna, to kable leciwie przymocowane do budynku straszą na każdym kroku. O ile się orientuję w Polsce zawsze są ona ładnie chowane do wewnątrz elewacji lub w ziemię (jak i rury np od wody), jednak któż by się tym przejmował w Anglii? Przecież, kiedy nadchodzi troszkę zimniejsza zima, z kilkoma stopniami poniżej zera fajnie jest ogłosić światu, że kraj jest sparaliżowany, lotniska są zamykane, urzędy, szkoły.. Anglia jest jak kobieta - lubi być w centrum zainteresowania.
<> Dziwne łóżka w sypialniach.
Już tłumaczę.. Zazwyczaj łóżko składa się z podstawy, stelażu lub skrzyni i materaca, który nań się kładzie. Tutaj odkryłam jeszcze jeden rodzaj, twór, wynalazek, czy jakby to nazwać... Są to 2 skrzynie połączone ze sobą do kupy, zawiasami, czy inną dziwnością. Muszą być puste w środku, bo są dość lekkie, ale tego nie można sprawdzić, bo są szczelnie zabudowane, nie posiadają żadnych szuflad, gdzie można by cokolwiek przechować. Po prostu są. Dlaczego ja nie mogę tam nic schować? Ja chcę tego i potrzebuję! 
<> Dziwne okna.
Chcesz otworzyć okno na oścież? Oj, co to, to nie. Okno podzielone jest zazwyczaj na 2 części nie w pionie, lecz w poziomie. Zawiasy są umieszczone tylko na jego górnych częściach, przez co okno otwiera się jak kuchenna szafka nad piecykiem, tyle, że na zewnątrz. Dolna część okna jest zupełnie nieruchoma. Mieszkając więc wyżej niż na parterze umycie zewnętrznej strony okna jest absolutnie niemożliwe, chyba, że ktoś trzyma w ciasnym mieszkanku dostatecznie wysoką drabinę...


Cóż.. nie chcę wyjść na zrzędę, potraktujcie ten wpis raczej jako marudzenie z humorem i przymrużeniem oka, kogoś, kto żyjąc w Anglii pomimo ogromu zalet potrafi też znaleźć szczegóły świadczące o tym, że nigdzie nie jest idealnie :) 
Dla równowagi w przyszłości postaram rozpisać się o zaletach ;)

Tymczasem gorąco Was pozdrawiam, dziękuję za Waszą uwagę, odwiedziny, komentarze. :)

8 komentarzy:

  1. Ciekawe...Dziękuję, że dzięki Tobie mogłam się co nieco dowiedzieć o Anglii...Czekam na kolejne ciekawostki.Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy opisuje Anglię z tych najbardziej znanych i powszechnych rzeczy, cieszę się, że te niepozorne ciekawostki z życia są dla kogoś interesujące :)

    Pozdrawiam gorąco i mam nadzieję, że choroba Cię jak najszybciej opuści :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę, ale fajna ta walka na poduszki. Trzeba to we Wrocku też zorganizować :) Dzięki za podesłanie fotek.

    Co do angielskich dziwactw... Gdy tam mieszkałam, też mnie zdziwiły media na doładowanie, ale szybko do tego przywykłam (chociaż parę razy jechałam po prąd, bo mi się skończył, np. w mokrych włosach, bo nie miałam jak wysuszyć suszarką). Te krany też wkurzające, chociaż ma to historyczne znaczenie jeszcze z czasów kryzysu. Uważano wtedy, że jeśli osobno napuszcza się do zatkanej umywalki trochę zimnej i trochę ciepłej wody to się jej mniej marnuje. Tylko kryzys już minął, nawet kolejny już przyszedł, a nadal wiele osób ma takie krany.

    Pralka w kuchni to idealny pomysł. W łazience - oazie spokoju, domowym spa, kąciku pielęgnacji - taki warczący rupieć wcale nie jest potrzebny i nie dodaje uroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety "kuchnia" jest niczym innym jak aneksem kuchennym połączonym z livingiem i straszy strasznie.. W takim wypadku zdecydowanie wolałabym ją mieć w łazience...

      Usuń
  4. kurcze a ja właśnie liczyłam na te podwójne kraniki przy umywalkach i nic, w hostelu były zwyczajne, zero egzotyki eh.... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I like your blog so much, I think your layout is so cool. :) X Anna

    www.fashionanna.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your visit, im very happy, U like my blog,
      to be honest with U, i love my layout too ;)
      kiss :)

      Usuń
  6. oj ta, zaraz pralka zawsze w kuchni :) kiedyś widziałam pralkę ustawioną górze schodów. stała w narożniku i przystrojona była kwiatami, żeby pasowało to bardziej do typowego, kwiatowego wnętrza :D i działała :D

    ps. mam sugestię - wyłączenie weryfikacji obrazkowej pomaga komentującycm :*

    OdpowiedzUsuń