05 listopada 2013

Zazwyczaj...


Paznokcie piłowane w pośpiechu.
Brwi regulowane jak się przypomni.
Makijaż, tyle o ile - by zakryć niedoskonałości.
Kąpiel? Nie, szybki prysznic.


A z podłogi można jeść. 
Każda rzecz ma swoje miejsce i grzecznie się go trzyma.
Zapach obiadu dyskretnie ucieka na klatkę schodową.
Dziecko jest szczęśliwe, mąż zadowolony.


A ja? A Ty?

"Dom to nie muzeum!"

9 komentarzy:

  1. U nas nic nie ma swojego miejsca, nie ma obiadu, mąż ma gdzieś. Dziecko szczęśliwe bo leży na matce, leniwe w pośpiechu, kąpiel wieczorem, prysznic rano. Z podłogi nie zjem, Makijaż - korektor, brwi tyle o ile, pazury podobnie. Viva la matka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafne, ale nie wiem czy będę umiała wprowadzić dokładnie taki system... obstawiam, że u nas po pojawieniu się dziecka zapanuje chaos;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chaos mam dzisiaj, Pierworodny ma dziś diabła za kołnieżem, absolutnie wszystko jest na NIE. nawet matka...

      Usuń
  3. oesuu o brwiach nic nie mówię... jak sobie o nich przypomniałam ostatnio to zastałam dwie gąsienice.
    Ukontentowana dzidźka i obiad muszą być :/ nie znoszę chaosu i bałaganu...

    OdpowiedzUsuń
  4. :)))Głowa do góry, jeszcze zatęsknisz i za tym czasem gdy Pierwodorny będzie miał swoją drugą połowę..:))Dziękuję za odwiedziny u mnie, dzisiaj zapraszam na kolejną karteczkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. No i jeszcze bym zapomniała...Jeśli to Twoje oko to piękne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje, moje. Pierwsze zdjęcie jakie pozwoliłam sobie zrobić przez T.
      kiedyś byłam wstydliwa.. :P

      Usuń
    2. mmmmmmmmmmmmm.super, fajnie wyszło:)

      Usuń
  6. Już myślałam że ty tak serio, z tymi podłogami :)

    OdpowiedzUsuń